środa, 24 czerwca 2015

Little money, big effect Part 2. Perfect for Summer


1. Tusz do rzęs Rimmel London 
Wonder'full Wake Me Up z ekstraktem z ogórka
(po prawej wersja ultrablack)
ok. 35,00 PLN

Bardzo dobry tusz, nie wiem, czy odświeża spojrzenie, 
ale pachnie odświeżająco ogórkiem ... i nieźle pogrubia rzęsy.



2. Ziaja Med Kuracja ultranawilżająca 
mocznik 15% krem do stóp
ok. 11,00 PLN/100 ml

Fajny produkt do stosowania na noc, super nawilża, jest dość tłusty,
ale ładnie pachnie jak na krem do stóp - nie trzeba myć po nim rąk.


3. Woda termalna z La Roche Posay
ok. 25,00 PLN/150 ml
Produkt wielozadaniowy - używam go od dawna po umyciu twarzy zamiast toniku, po depilacji w celu złagodzenia, 
a w upały jako odświeżenia rozgrzanej słońcem twarzy.



4. Organix Coconut Milk Conditioner
ok. 30,00 PLN/385 ml 

Bardzo dobra odżywka dla przesuszonych słońcem włosów, 
zapach idealny na lato, super wydajna.




5. La Roche Posay Lipicar Gel Lavant 
Żel myjący do twarzy i ciała bez mydła i parabenów
ok. 20,00 PLN/200 ml

Żel do mycia twarzy i ciała, nie wysusza, bo nie zawiera mydła, 
pięknie pachnie, bardzo odświeżający.


6. Yves Rocher Suchy olejek do ciała Monoi de Tahiti 
(+ cała seria w tej linii zapachowej)
26,90 PLN (promocja - normalnie 39,00 PLN) 
cała seria - ceny: 14,90 - 59,00 PLN

Suchy olejek zamiast balsamu nakładam na mokrą skórę prosto po prysznicu, 
dopiero potem wycieram ciało ręcznikiem - pachnie obłędnie, zapach stworzony na lato.
Uwielbiam całą serię z tahitańskim kwiatem.

wtorek, 23 czerwca 2015

Co by było, gdyby. What if.

To bez sensu, mówi mi - myśleć o tym, "co by było, gdyby". 
Gasi papierosa o chodnik, patrzy prosto w oczy, próbując zgadnąć, co mam na końcu języka. Ale ja milczę. Potem dajemy sobie całusa w policzek i się rozstajemy. 
 
Wzruszam ramionami, bo wiem, że ta rada nic nie zmienia. I do późnych godzin nocnych 
zastanawiam się, czy sprawy miałyby się tak samo, gdyby wtedy wszystko ułożyło się inaczej. Czy, mimo wszystko, los mamy zapisany w gwiazdach i to, co nieuniknione, i tak by się wydarzyło...

Nie wiem. Czasem chciałabym wiedzieć, jak wiele faktycznie zależy od nas i naszych decyzji. 
Może oszczędziłoby to niepotrzebnych nerwów i zaciskania pięści w oczekiwaniu na konsekwencje. Jeżeli faktycznie jest tak, że pewne rzeczy i tak mają nas spotkać, jeśli nie teraz, to później... Po co się starać?

Nie do końca chce mi się w to wierzyć.  Z drugiej strony, Babcia, gdy rzuciłam pracę, mówi, że "widocznie to nie było dla ciebie" albo że "ludzie albo są sobie pisani, albo nie". Koniec, kropka. I jeśli wolę brunetów, to i tak skończę z niebieskookim blondynem. "Bo takie jest życie". 


It doesn't make sense, she's saying - to think about "what if". She puts out the cigarette on the sidewalk, looking straight into my eyes, trying to guess what I have on the tip of my tongue. But I'm silent. Then we kiss our cheeks and part.

 
I shrug my shoulders, because I know that this advice doesn't change anything. And until late night I'm wondering if things would be the same if then everything worked out differently. Or, in spite of everything, we have our fate saved in the stars and the inevitable must happen eventually...


 I don't know. Sometimes I'd like to know how much actually depends on us and our decisions. Maybe it would save unnecessary nerves, or we'd avoid tightening our fists in anticipation of the consequences. If indeed some things have to meet us, if not now, then later ... What for struggling?

It's hard for me to believe that. On the other hand, Grandma says that - while I quit my job - "maybe it wasn't made for you" or that "people are either meant to be, or not". End of story. And if I prefer brunettes, I would end up with a blue-eyed blond guy. "Because that's just life".

środa, 17 czerwca 2015

O pogodzie, celach i chemii. On weather, targets and chemistry.

Szczęśliwi ci, którzy zdążyli skorzystać z prawdziwie czerwcowej pogody. Bo tegoroczne lato zapewnia nam dużą zmienność i niestałość. Niczym prawdziwa kobieta. Było już gorąco i parno, mokro i zimno, wietrznie i sucho. Nie o takiej aurze marzymy w czerwcu. Dobrze, że sami możemy mieć wpływ na chociaż jedną pogodę - ducha. 

To miłe, gdy udaje się nam spełnić wyznaczone cele, odhaczając je "na liście". I choć przyszłość może okazać się różna, bo przecież nigdy nie wiadomo, co nam przyniesie, to dobrze jest patrzeć na nią optymistycznie. Kiedyś myślałam, że skoro coś mi w życiu wyszło, to na pewno coś innego musi się za chwilę popsuć. Dla balansu.

A tak wcale być nie musi. Usłyszałam ostatnio, że najlepszym sposobem na przewidywanie przyszłości jest jej tworzenie. To, co robimy dzisiaj, będzie miało wpływ na jutro, także to za parę lat. Chociaż rzadko zdajemy sobie z tego sprawę, to dużo rzeczy naprawdę nie jest kwestią przypadku. Jedna decyzja ma wpływ na inne, trochę jak w systemie naczyń połączonych. Choć życie to nie tylko chemia. 


Blessed are those who managed to take advantage of the truly June weather. Because this summer provides us with high volatility and instability. Like a real woman. It was already hot and muggy, wet and cold, windy and dry. We certainly do not dream of such auras in June. Well, hopefully we can influence the weather of our spirit - serenity.

It's nice when we manage to meet the targets, ticking them on "the list".  And while the future may be various, because you never know tomorrow's gonna bring us, it is good to look at it optimistically. I used to think that if something came to me in my life, then for sure something else must go away. For the balance.
 
Yet, it doesn't have to be so. I heard recently that the best way to predict the future is to create it. What we do today will affect tomorrow, also the one in a few years. Although we are rarely aware of it, a lot of things really are not a matter of chance. One decision affects the other, a bit like communicating vessels system. However, life is not just chemistry.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Cotton candy sky

I znowu mamy czerwiec. Mój ulubiony miesiąc. Z najdłuższymi dniami, najcieplejszymi nocami i najsłodszymi truskawkami w roku. Choć niektórzy prorokują, że tegoroczne wakacje będą kiepskie, zatykam uszy i wystawiam twarz do słońca. Teraz wszystko wydaje się jakby lepsze, ładniejsze i, mimo różnych niepewności, łatwiej z optymizmem patrzeć w przyszłość. 

Dziś Dzień Dziecka, święto najmłodszych. Ale mama wciąż składa mi życzenia, a sama przyjmuje je od Babci. Bo dla rodziców zawsze będziemy dziećmi, nawet jeśli dawno przestaniemy się nimi czuć. Choć mnie to chyba nie grozi, a jak stwierdziła moja 6-letnia bratanica, póki nie mam męża i dzieci, absolutnie nie jestem dorosła i mogę siedzieć na dywanie i bawić się lalkami. 
Proste. 

To, czego zazdrościmy dzieciom, to zupełnie beztroskie patrzenie na codzienność, trochę trudniejszą po 18. roku życia. Otwartość, z jaką przyjmują każdą nową rzecz. Ufność wobec drugiego człowieka. I to, jak niewiele potrzeba im do szczęścia. Ważne, by tego nie zgubić, nawet w tym dorosłym świecie, z obowiązkami, stresem i kredytem. A jeśli już tak nie umiemy, może warto nauczyć się tego raz jeszcze. I zobaczyć, że czasem niebo naprawdę jest różowe, a chmury są jak wata cukrowa. Wystarczy dobrze się przyjrzeć. 



We have June again. My favourite month. With the longest days, the warmest nights and the sweetest strawberries of the year. Although some say that this year's summer will be bad, I shut my ears and turn my face to the sun. Now all seems better, prettier and, despite various uncertainties, it is easier to be optimistic about the future.

Today, it's Children's Day, the feast of the youngest ones. But mom still submits wishes to me, and she accepts them from my Grandma. Because for parents we will always be children, even if we stopped feeling like ones long time ago. Though I am probably in no danger to do so and, as stated by my 6-year-old niece, until I do not have a husband and children, I am absolutely not an adult and I can sit on the carpet and play with dolls. Simple.


What we envy children is a completely carefree look at everyday life, a little more difficult after being 18. The openness with which they welcome every new thing. Confidence in other people. And how little they need to be happy. It is important not to lose the above, even in the adult world, with duties, stress and credit. And if we just can't be like this, maybe it's worth learning it all again. And seeing that sometimes the sky really is pink and the clouds are like cotton candy.
You just need to look precisely.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...