niedziela, 8 maja 2016

ul. Słoneczna

Spałam dzisiaj u kuzynki. Wracając autobusem o 9:00 z dalszego Bemowa, wysiadłam dwa przystanki wcześniej, by zajść do małego sklepu spożywczego po drodze. I nie wiem, czy to atmosfera osiedlowego SAM-u, gdzie można dostać wszystko, w tym lokalne jogurty (choć "Augustowskiego" nie było...) czy czyste powietrze po wczorajszym intensywnym deszczu, ale przypomniał mi się stary dom mojej Babci w Suwałkach. 

Babcia mieszkała w dużym drewnianym domu przy ulicy Słonecznej, z ogrodem, grządkami, gdzie rosły warzywa i kwiaty, ale były też tam drzewa owocowe. Spędzaliśmy tam z siostrą i braćmi całe nasze dziecięce wakacje. I codziennie chodziłam z Babcią bardzo rano po zakupy. Kupowałyśmy mleko i dużo jagodzianek. 
 
I powietrze pachniało właśnie tak, jak dzisiaj. Było zielono, huśtawka o 8:00 rano była mokra od rosy, szłyśmy na skróty przez podwórko Pani Czesi, gdzie witał nas ogromny pies, którego zawsze się bałam. Nie pamiętam, by na Słonecznej kiedykolwiek padało. Jak wskazywałaby nazwa ulicy. A może to takie dziecięce wspomnienia i idealizowanie tego, co było?
 
Potem Babcia wyprowadziła się do bloku, bo za ciężko było jej palić rano w piecu. Słoneczną sprzedano i czar prysł. I tak mi dzisiaj tęskno za tamtymi wakacjami, za prostotą i atmosferą tamtych dni. Za przeświadczeniem, że nie ma nic innego ponad to, co widziałam moimi dziecięcymi oczami. 
 
*** 
Zjadłabym jagodziankę i popiła zimnym mlekiem. Chociaż go nie znoszę. 


 I slept at my cousin's this night. Returning home by bus at 9:00 a.m. from the further Bemowo, I got off two stops earlier to getgo to a small grocery store on the way.And I don't know if it's the atmosphere of a small self-service shop, where you can get everything, including local yogurt (though the one from Augustów was not available ...) or clean air after yesterday's heavy rainfall, but it reminded me of my Grandma's old house in Suwalki.

Grandma lived in a large wooden house at Solar Street with garden-beds where flowers and vegetables grew, but there were also fruit trees there. We spent 
all our children's summer holidays with my sister and brothers there. Every morning we used to go shopping with Grandma. We always bought milk and a lot of blueberries buns.

 
And the air smelled just like today. It was green, swing at 8:00 in the morning was wet with dew, we walked a short cut across the yard of Ms. Czesia, where her huge dog, which I was always scared of,
greeted us. I do not remember raining any time at the Solar Street. How would indicate the name of the street. Or are these just some children's memories and idealizing of what it was like back then?

 
Then Grandma moved to block of flats, because it was hard for her to burn in the oven in the morning. The Solar Street house was sold and the spell was broken. And so today I miss that summers, the simplicity and the atmosphere of those days. I long for the conviction that there is nothing else than what my children's eyes watched.


 
***


 
I would eat that blueberries bun and drank cold milk. Although I can't stand milk today.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...