niedziela, 18 grudnia 2016

One week till' Christmas

Za tydzień Święta, chwilę dzisiaj popadał śnieg, ale na biel za oknem raczej nie ma co liczyć.
Przynajmniej w Warszawie. Więc pod nosem podśpiewuję sobie "I'm dreaming of a white Christmas".

Gdzieniegdzie zaczęły się wyprzedaże, chciałam kupić nową torebkę, z czystej przyjemności.
Ale nie mogłam. Oglądam wiadomości, widzę dramat ludzi w Syrii i całą kasę, jaką chciałam przeznaczyć na zachciankę dla siebie, wpłacam na organizację White helmets. Ufundowałam też kolację wigilijną dla starszych samotnych ludzi. Uważam, że takie akcje to skarb. W pracy zbieraliśmy środki na porzucone zwierzęta z Fundacji Niechciane i Zapomniane. Pomóc możemy na różne sposoby, to nie jest trudne.

***

Po co są Święta? Dla każdego pewnie mają inne znaczenie. Jedni widzą w nich wyłącznie aspekt religijny, inni trochę mniej, reszta - wcale. Dzieci czekają cały rok na prezenty, ja na choinkę i spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. I łamiemy się opłatkiem, życzymy sobie szczęścia i miłości. Na stole stawiamy jeden dodatkowy talerz, dla wędrowca. Tylko czy ten talerz ma jeszcze sens? Nie przyjęliśmy do naszego kraju ani jednego uchodźcy z dotkniętej wojną Syrii. A czy sami mamy pewność, że nie będziemy kiedyś potrzebować schronienia? 

Za tydzień Święta. To bardzo dużo czasu, żeby zrobić coś dobrego.




It's one week till' Christmas, snow was falling for a while today, but I wouldn't count on white view outside the window. At least in Warsaw. So I'm singing "I'm dreaming of a white Christmas."
 
Some sales began already, I wanted to buy a new bag just for pure pleasure. But I couldn't. Watching the news, seeing the whole human tragedy in Syria, all the money I wanted to spend on a whim for myself, I paid to host White helmets.  I founded a Christmas dinner for lonely elderly people. I believe that such actions are just like treasure. At work we collected funds for abandoned animals of the Foundation 'Niechciane i Zapomniane'. We can help in various ways, it is not difficult. 

*** 

What are Christmas for? For different things for everybody. Some see them as purely religious aspect, others a little less, the rest - at all. Children wait all year for gifts, I wait for the Christmas tree and meeting with family and friends. And we break the wafer, we wish ourselves happiness and love. On the table, we put one additional plate for the wanderer. Yet does this plate still make sense? We have not adopted to our country not a single refugee from war-stricken Syria. And are we that sure that we will never need shelter?

 It's one week till' Christmas. That's a lot of time to do something good.


niedziela, 4 grudnia 2016

20 days till' Christmas.

4 grudnia. Barbórka. Wracam samochodem z rodzinnego domu, gdzie spędziłam weekend. 
I jestem zdziwiona, bo nie ma korków, nikt już nie wraca po 2 dniach na Suwalszczyźnie czy Mazurach. Bo to grudzień, o 17 jest już ciemno i to nie czas na wypoczynek nad jeziorem. Wszyscy myślą o prezentach, choince, wigilijnym karpiu. Bo już za 20 dni siądziemy razem do stołów, wcześniej łamiąc się opłatkiem. 
 
Polskie porzekadło mówi, że "gdy na Barbary po lodzie, Święta będą po wodzie". I niechybnie się to sprawdza co roku. Ale dzisiaj pomyślałam sobie, że wszystko byłoby jasne, jak przewiduje polskie przysłowie, gdyby nie to, że w Suwałkach mieliśmy aurę absolutnie zimową, z mrozem i skrzącym się w słońcu śniegiem, podczas gdy w Warszawie było pochmurno i... na plusie. 

I znowu obiecałam sobie, że prezenty kupię w listopadzie, a grudzień poświęcę na wysyłanie kartek z życzeniami i wertowanie książek kucharskich w poszukiwaniu nowych przepisów na ciasta itd. A jest jak co roku - nic nie kupiłam, kalendarz pokazuje, że przyjadę do domu na samą Wigilię, obym tylko zdążyła wysłać życzenia... Ale cieszy mnie to oczekiwanie, kupowanie ozdób na Święta, spotkania ze znajomymi tuż przed Gwiazdką. I śpiewanie kolęd albo anglosaskich carols. 

I liczę po cichu na białe Święta, takie jak w dzieciństwie.


December, 4th - Polish holiday - Barbórka. I'm returning by car from my family home, where I spent the weekend. I am surprised, because there is no traffic jams, no one is going back after 2 days in the Suwalki region or Mazuria. Since it is December, it is already dark at 5 p.m. and it is not the time to relax by the lake. Everybody's thinking about gifts, Christmas tree and carp for Christmas. Because it's 20 days till' we sit down to tables, breaking the wafer before.

Polish proverb says that "when Barbara's on ice (i.e. today), Christmas will be on the water." And actually it checks every year. But today, I thought that everything will be clear, as provided for in the Polish proverb, for it was not an aura of absolute winter, frost and snow sparkling in the sun in Suwalki, while in Warsaw it was cloudy and ... over zero degrees.


And again, I promised myself that gifts would be purchased in November and in December I'll be spending sending greeting cards and paging through cookbooks in search of new recipes for cakes, etc. And like every year - nothing is bought, the calendar shows I'll be home exactly on Christmas Eve. Hope I'll have time to send greetings ... But I'm happy for this awaiting, buying decorations, meetings with friends, just before Christmas. I sing Polish and Anglo-Saxon carols.


And quietly I hope quietly I hope the Christmas would be white, just as it used to be in my childhood.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...