Nie lubię zmiany czasu z letniego na zimowy. Nie cieszę się, że będę spać dłużej, wcale tego nie potrzebuję. Za to kocham słońce i odczuwam wielki żal, że od zeszłego weekendu ciemniej robi się już o godzinę szybciej. Tak samo odsuwam jak najdłużej w czasie moment, gdy trzeba włączyć ogrzewanie w domu (wolę ubrać się w dwa swetry), a do pracy przy biurku jeszcze w ciągu dnia zapalić lampkę (mój biedny wzrok). To wszystko jest dla mnie symbolicznym powiedzeniem "żegnaj, lato, żegnaj, słońce, żegnajcie, trampki w żyrafę". I przywitaniem jesieni, zimy, płaszcza, czapki.
Na szczęście październik w tym roku mamy przepiękny. Żółto-czerwono-pomarańczowy. Korzystam z pogody, codziennie biegam i nie mogę napatrzeć się na kolorowe drzewa wokół mnie. I ciągle zieloną trawę. Mam nadzieję, że taka aura potrwa jak najdłużej, a zimy nie będzie - jak rok temu.
Już za chwilę Halloween i dzień Wszystkich Świętych. Na dworze szczerzy się wydrążona dynia, a jej "wnętrzności" czekają w lodówce na swój moment, gdy zrobię z nich placek na kruchym spodzie. Tymczasem, zachęcone temperaturą 11 stopni i pełnym słońcem, pszczoły siedzą w środku tego warzywnego lampionu...i nadgryzają pomarańczowy miąższ.
W sobotę pójdziemy na cmentarze, zapalić znicz dla bliższych i dalszych, często nigdy nie poznanych. Bo pamiętamy o tych, których już z nami nie ma. Lubię 1 listopada, bo to dzień szczególny, czasem jedyny, gdy możemy się zatrzymać i pozwolić sobie na takie wspomnienia. Jako dziecko, zawsze myślałam, że po Wszystkich Świętych - dniu często śnieżnym i mroźnym - za chwilę będzie Boże Narodzenie. Dziś, mimo, że na śnieg się nie zapowiada, a do Świąt ciągle daleko, moja siostra znowu uniesie brew, gdy powiem, że lubię pójść na cmentarz.
I don't like the time change from summer to winter one. I'm not glad to sleep longer 'cause simply I don't need it. But I love the sun and truly regret that since last weekend it's getting darker an hour faster. Just as long as I move in time as far as possible the moment when you need to turn on the heating in the house (I prefer to dress up in two sweatshirts), and to work during the day with the light of the lamp (my poor eyes). It's all symbolic saying "goodbye summer, goodbye sun, goodbye my giraffe sneakers" for me. And welcoming autumn, winter, coats and hats.
Fortunately, we have a beautiful October this year. Yellow, red and orange in colours. I take advantage of the weather, running every day and staring at the colourful trees around me. And the still green grass. I hope that such a weather will last as long as possible, while winter will not come at all - just like last year.
It's Halloween and All Saints Day soon. At the garden a hollow pumpkin grins, and its "guts" are waiting in the fridge for their time, when I'll make a pumpkin pie from them. Meanwhile, encouraged by temperature of 11 degrees and full sun, bees sit in the middle of the vegetable lantern ... and nibble orange flesh.
On Saturday we will go to the cemeteries, light a candle for close and distant ones, often never known. Because we remember those who are not among us anymore. I like November the 1st, because it's a special day, sometimes the only one when we stop and have a moment for memories. As a child, I always thought that after All Saints Day - often full of snow and freezing - it's very short time until Christmas. Today, although it's not going to be snowy, and Christmas is still far, far away, my sister again will lift an eyebrow when I say that I like to go to the cemetery.