Weekend zbliża się powoli ku końcowi. Czas przestawić się i z trybu imprezowo-łóżkowego trzeba płynnie przejść w biurowo-lunchową codzienność. Nie lubię niedzieli, zwłaszcza po południu, bo za bardzo odczuwam już ciężar poniedziałku gdzieś z tyłu głowy ;) Choć dziś spędziłam naprawdę miłe chwile - sama i ze znajomymi.
Po tym weekendzie i kilku rozmowach, mam taką małą, może nieco banalną, refleksję. A mianowicie, że trzeba w życiu znaleźć dla siebie dobrą przestrzeń i miejsce oraz cieszyć się małymi rzeczami. Bo żyjąc z dnia na dzień, czasem wydaje się, że brak nam punktu odniesienia, jakiegoś głębszego celu w tym, co robimy. A czasem od tego o krok do naprawdę złego stanu ducha i poczucia bezsilności.
I nie warto robić nic wbrew sobie, uszczęśliwiać innych, a samemu czuć się niekomfortowo.
Trzeba raczej żyć w zgodzie ze sobą i swoim sumieniem. Nawet, gdy własne decyzje wydają się niezbyt dobre dla innych, może czasem "opłaca się" być egoistą i wybrać to, co ważne dla nas. W końcu szczęście i radość w życiu zaczyna się w naszej głowie.
The weekend is slowly coming to an end. It's time to switch and from the party-bed mode we need to smoothly go to the office'n'lunch one. I don't like Sundays, especially in the afternoon because I
already feel too much weight of Monday somewhere in the back of my head ;)
Although today I spent a really nice time - alone and with friends.
After this weekend and a few conversations, I have such a small, perhaps a bit trite, reflection. Namely, that you need to find a good space in life and enjoy little things. Because, living from day to day, sometimes it seems that we lack a reference point, some deeper purpose in what we do. And often it's just one step to a really bad state of mind and a sense of helplessness.
And it's not worth doing anything in spite of yourself, making others happy but feeling a little uncomfortable inside. Cause you'd rather have to live in harmony with yourself and your own conscience. Even when our decisions seem to be not so good for others, yet sometimes that really pays to be selfish and choose what is important to us. In the end, happiness and joy in life begin in our head.
After this weekend and a few conversations, I have such a small, perhaps a bit trite, reflection. Namely, that you need to find a good space in life and enjoy little things. Because, living from day to day, sometimes it seems that we lack a reference point, some deeper purpose in what we do. And often it's just one step to a really bad state of mind and a sense of helplessness.
And it's not worth doing anything in spite of yourself, making others happy but feeling a little uncomfortable inside. Cause you'd rather have to live in harmony with yourself and your own conscience. Even when our decisions seem to be not so good for others, yet sometimes that really pays to be selfish and choose what is important to us. In the end, happiness and joy in life begin in our head.
pics: tumblr.com
3 komentarze:
ładne kocmołuszki
Który sezon SATC jest twoim zdaniem najlepszy, a który najgorszy?
Najmniej lubię 1 sezon, a najbardziej 5 i ostatni :)
Prześlij komentarz