sobota, 13 września 2014

When will I see you again?

Wrzesień tego roku mile nas zaskakuje i temperatury mamy niemal letnie. Jedyne, co przypomina o tym, że to już jednak nie pełnia wakacji, to kasztany na ulicy Twardej i liście, które chrupią pod nogami, gdy idę wieczorem na warszawską plażę. Wisła jest przepiękna właśnie nocą, gdy odbija setki świateł. Wszyscy udają się tam, by usiąść na kocu albo wprost na piasku, wypić wino albo dwa. Nikomu nie chce się zamykać sezonu plenerowego...

Warszawa, choć początkowo była dla mnie nieco zbyt tłoczna i zbyt głośna, jest teraz moim drugim domem. Choć czasem czuję się nieco zmęczona jej pędem, to po 8 latach wiem, że to miasto dało mi wiele dobrego. Ale największą wartością, o istnieniu której przekonałam się ostatnio ponownie, są ludzie. Ci będący tutaj od zawsze i tacy, którzy, jak ja, przyjechali tu z różnych części Polski. I wiem, że niedługo, gdy na chwilę powiem stolicy "do widzenia", to ich będzie mi brakować najbardziej. 

Niektórzy wyjeżdżają, na rok, na dwa, na zawsze. Trudno jest się pożegnać. Bo nigdy nie wiemy, czy mimo największych starań, uda się nam jeszcze kiedyś spotkać. Moje plany życiowe potrafię sprecyzować najwyżej na najbliższe pół roku. A i to nic pewnego. Nie wiem, czy los nie popchnie mnie w nowe miejsce. Choć rozsądek mówi mi, że stolica to naturalne dla mnie miasto, gdzieś w środku chcę jechać dalej. Co wygra - serce czy rozum?




September this year surprises us pleasantly and we have almost summer temperatures.
The only thing that reminds you that we're not, however, in the middle of holidays, are the chestnuts on Twarda Street and leaves that champ under my feet when I walk to the Warsaw beach in the evening. Vistula is so beautiful in the night
when hundreds of lights reflect in the water. We all go there to sit on a blanket or directly on the sand, drink a bottle of wine or two. Nobody wants to close the outdoor season ...

Warsaw, although initially was a little too crowded and too loud for me, it is now my second home. Even though sometimes I feel a bit tired of its rush, after 8 years I know that this city has given me a lot of good. But the greatest value, the existence of which I found out recently again, are people. Those who are here forever and those who, like me, came here from different parts of Poland. And I know that soon, when I say "goodbye" to Warsaw for a while, it will be them to miss the most.

Some leave, for a year, for two, for ever. It is always difficult to say goodbye. Because you never know if, despite best efforts, we can meet again sometime. My life plans can be specified for a maximum of the next six months. And it's not for sure either. I don't know maybe fate is gonna push me to a new place. While intellect tells me that the capital city is a natural place for me, somewhere inside I feel I want to go further. Who's gonna win this fight - my heart or my mind?

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...