Za 3 tygodnie Święta. Myślałam sobie dzisiaj, jak inaczej wszystko wyglądało rok temu. Gdy, zaprzedawszy duszę korporacji, pracowałam do późna, bo był to najgorętszy okres i trzeba było domknąć wiele transakcji. Potem firmowe Christmas Party. I późny przyjazd do domu, właściwie dopiero na samą Wigilię. Nie zdążyłam "wejść" w klimat przedświąteczny, a już trzeba było łamać się opłatkiem.
W tym roku, gdy jestem od października w rodzinnym mieście, zupełnie inaczej odczuwam zbliżające się Święta. Pracuję mniej, na spokojnie, właśnie zaczęłam naukę. Porządki w szafach i w głowie, padający śnieg i wyszukiwanie przepisów na świąteczne ciasta sprawiają, że powoli wdrażam się w nastrój oczekiwania. Na 12 potraw. Choinkę. I wesoły krzyk dzieci.
Nie mam wątpliwości, że czas Bożego Narodzenia był najpiękniejszy w czasach dzieciństwa. Pamiętam przesiadywanie pod choinką i oglądanie wszystkich tych wspaniałych reklam. Marzyłam o czymś, pisałam o tym w liście do Świętego Mikołaja i w magiczny sposób znajdowałam to wśród prezentów... Zawsze było coś, co było numerem jeden na mojej liście. Później, z wiekiem chciałam też obdarować rodzinę. I dziwiłam się, że mama "nic nie chce". Bo jak można nie chcieć prezentu na Święta? Dziś śmieję się z tego w duchu, bo czuję to samo. A prezent może być naprawdę symboliczny. Zakochani mogą zaśpiewać "All I want for Christmas is you" i często będzie to prawda ;). Innym pozostaje "Rocking around the Christmas tree". Z rodziną i przyjaciółmi.
Ciągle słyszę ciężkie wzdychanie, że Święta są takie męczące. I to tyle pracy, pieniędzy, siedzenia przy stole. Że najlepiej byłoby wyjechać. A przecież, przy odrobinie dobrej woli i zmiany nastawienia, to właśnie najpiękniejszy czas w roku. Te 3 tygodnie to chyba dobry czas na to, by przepracować to we własnej głowie. Bo nic wielkiego się nie stanie, gdy prezenty będą nieco mniejsze. Możemy też darować sobie jedno ciasto. A w jego miejsce kupić o jedno wino więcej. I zaprosić przyjaciół. Gwarantuję, że wszystkim się to spodoba :)
In 3 weeks it's Christmas. I was thinking today how different everything was just a year ago. When, having sold my soul to corporation, I was working late, as it was the hottest period of the year and many transactions had to be closed down. Then a Christmas Party at work. I arrived home late, actually on Christmas Eve. I wasn't able to "get" in the climate before Christmas, and suddenly I had to share the wafer with my family, wishing them all good.
This year, I have been in my hometown since October, and I feel approaching Christmas in a completely different way. I work less, calmly, I've just started learning. Cleanup in the cabinet and the head, falling snow and searching for recipes for Christmas cakes make me slowly implementing in a mood of waiting. For 12 dishes. For Christmas tree. For a cheerful screaming of kids.
I have no doubt that Christmas time was the most beautiful in childhood. I remember hanging out under the tree and watching all these great ads. I dreamed about something, I wrote about this in a letter to Santa Claus and magically found it among the gifts ... There was always something that was number one on my list. Later, I also wanted to give presents to the family. And was surprised that my mother "didn't want anything". Because how can you not want a gift for Christmas? And today I laugh at this in the spirit, because I feel the same. A gift can be very symbolic. Those in love may sing "All I want for Christmas is you" and often that'll be what they mean ;). Others may be "Rocking around the Christmas tree". With family and friends.
I can still hear the heavy sighs that Christmas is such a tiring. And it's so much work, money, sitting at the table. It would be the best thing to leave. And yet, with a little good will and a change of attitude, it is the most wonderful time of the year. These 3 weeks is probably a good time for it to work through it in one's head. Because nothing wrong will happen when the gifts will be slightly smaller. We can also make one cake less. And instead of it buy one more wine. And invite friends. I guarantee that everyone's gonna like it :)
This year, I have been in my hometown since October, and I feel approaching Christmas in a completely different way. I work less, calmly, I've just started learning. Cleanup in the cabinet and the head, falling snow and searching for recipes for Christmas cakes make me slowly implementing in a mood of waiting. For 12 dishes. For Christmas tree. For a cheerful screaming of kids.
I have no doubt that Christmas time was the most beautiful in childhood. I remember hanging out under the tree and watching all these great ads. I dreamed about something, I wrote about this in a letter to Santa Claus and magically found it among the gifts ... There was always something that was number one on my list. Later, I also wanted to give presents to the family. And was surprised that my mother "didn't want anything". Because how can you not want a gift for Christmas? And today I laugh at this in the spirit, because I feel the same. A gift can be very symbolic. Those in love may sing "All I want for Christmas is you" and often that'll be what they mean ;). Others may be "Rocking around the Christmas tree". With family and friends.
I can still hear the heavy sighs that Christmas is such a tiring. And it's so much work, money, sitting at the table. It would be the best thing to leave. And yet, with a little good will and a change of attitude, it is the most wonderful time of the year. These 3 weeks is probably a good time for it to work through it in one's head. Because nothing wrong will happen when the gifts will be slightly smaller. We can also make one cake less. And instead of it buy one more wine. And invite friends. I guarantee that everyone's gonna like it :)
all pics from tumblr.com #christmas
1 komentarz:
Hej
No pieknie napisane
Niech te swieta nie beda meczace a wspaniale i pelne bliskosci!
Buzka
Prześlij komentarz