środa, 16 kwietnia 2014

Just before Easter.

Dziś rano obudziła mnie ... pszczoła. Latała jak szalona, bzycząc przy oknie, dopóki, nieco zirytowana, nie wypuściłam jej na zewnątrz. Nie mam pojęcia, jak wleciała na 9 piętro. Być może przezimowała za szafą i stwierdziła, że czas już chyba przywitać wiosnę. Akurat dzisiejsza pogoda nie była zbyt łaskawa i nie zdziwiłabym się, gdyby nie przeżyła tego pierwszego zetknięcia z rzeczywistością...

Wyrzucając rzeczy z torebki, znajduję stare paragony, zapomnianą szminkę, lusterko. Wypada też krem - gdy wącham posmarowane nim ręce, mimo woli przymykam oczy i - nic na to nie poradzę - jestem na plaży na Costa Brava z rodzicami, mam może 7 lat i jest to moje pierwsze zetknięcie z Hiszpanią, do której wiele razy później wracałam. Wszystkiemu winien zapach kremu marki Garnier, który jest identyczny jak zapach kremu do opalania - wtedy w Lloret de Mar. Potrzebuję wakacji, plaży, słońca, odpoczynku. Na razie jednak muszą mi wystarczyć cztery dni świąteczne w rodzinnym mieście.

Czytam zeszłoroczny wpis na swoim blogu o Świętach Wielkanocnych. W tym roku wypadają aż trzy tygodnie później. I wszystko jest takie inne. O tej porze w 2013 r. inna była nie tylko pogoda, która w 2014 - według prognoz - ma bardziej przypominać letnią niż wiosenną. Inne są okoliczności, trochę inni ludzie, inne myśli w głowie i priorytety, chyba nawet inna jestem ja. Tylko, jak co roku, walizka stoi spakowana już na dzień przed wyjazdem, żeby po pracy wpaść po nią i szybko być w drodze do domu. 

Życzenia składam już dziś, bo nadchodzący czas zamierzam spędzić bez komputera (z telefonem się jednak nie rozstanę). Niech te Święta będą takie, jak je sobie wyobrażacie dzisiaj, na kilka dni przed, w najbardziej pozytywnym ze scenariuszy! 


This morning I was woken up by ... a bee. It was flying like crazy, buzzing at the window until, slightly annoyed, I let it out. I have no idea how come it managed to fly on the 9th floor. Maybe IT wintered behind the wardrobe and found that it 's probably time to welcome spring. Yet today, the weather was not too kind and I wouldn't be surprised if it hadn't survive its first contact with reality...

When disposing of things out of the bag, I find old receipts, forgotten lipstick, a mirror. I also drop a cream - when I smell it applied on my hands, I involuntarily close my eyes and - I can't help it - I'm on the beach on the Costa Brava with my parents, being about 7 years old and this is my first encounter with Spain, where I used to come back many times. I blame the smell of the
Garnier cream which is identical to the one of sunscreen - then in Lloret de Mar. I need a vacation, a beach, sun, some rest. For now, however, four days of holidays in my hometown must be enough for me.


I read last year's post on my blog about the Easter holidays. This year, it is three weeks later than in previous one. And everything is so different. At this time in 2013, different was not only the weather, which this year - according to forecasts - is going to be more like in summer than in spring. Different are also circumstances, different are some people, different thoughts in my head and different priorities, even different me. However, like every year, the suitcase is already packed the day before so I will come after work for a moment, just to grab it, and quickly be on my way home.


I have greetings today already, as I 'm going to spend the coming time without a computer (but with the cell phone). May this Easter be like you imagine it today, several days before, in the most positive scenario!


pics from tumblr.com

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...