wtorek, 16 lutego 2016

29.

16 lutego 2015r. napisałam długi, bardzo osobisty pre-urodzinowy post.
Dzisiaj znowu jest 16 lutego, nie napiszę nic równie długiego, bo leżę chora w łóżku. 
Poza tym, gdzieś w środku czuję, że naprawdę wiele się nie zmieniło 
w moich przemyśleniach przez ten rok.

Zmieniły się może moje cele, bo te zeszłoroczne w dużej mierze udało mi się osiągnąć.
Priorytety miałam od zawsze te same, więc tutaj rewolucji nie ma. 

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to, że człowiek naprawdę dorasta i rozwija się całe życie (mówię o psychice, bo piersi niestety przestają rosnąć wraz z wiekiem, sorry boys). I mimo, że się nam wydaje, że już jesteśmy tacy dorośli i wiemy wszystko, to potem życie weryfikuje to bardzo mocno. I nie zawsze opłaca się iść na kompromis, bo jeśli masz zjeść na obiad sałatkę zamiast burgera i marzyć potem o lodach do późnej kolacji, to od razu zjedz burgera. A na deser lody.

29. I am ready! :)





On February 16, 2015 r. I wrote a long, very personal pre-birthday post. Today is February 16 again, I'm not going to write anything that long, because I'm laying ill in bed. Besides, somewhere and in the middle, I feel that not much has changed in my thoughts for this year.

My goals may have changed though, because last year I managed to achieve many of them. Priorities have always been the same for me, so there is no revolution here.

The only thing that comes to my mind is that human being really grows and develops throughout life (I'm talking about the psyche because breasts, unfortunately, cease to grow with age, sorry boys). And even though we think that now we're adults and we know everything, life then verifies it all very much. And compromises do not always pay off
, because if you eat a salad for lunch instead of a burger and then dream about ice cream until late dinner, then eat this burger right away. And for dessert, have some ice cream.
 
29. I am ready!
:)

wtorek, 9 lutego 2016

Trash.

Wywalam zawartość szaf i obiektywnie oceniam, czy będę to wszystko nosić. 
Zostawiam trochę ponad połowę. 

Anuluję subskrypcję newsletterów w skrzynkach mailowych, bo wcale nie czytam o zmianach w podatkach ani nie korzystam z ofert zakupów grupowych. Będzie mniej wiadomości, które wyrzucałam do kosza, nawet ich nie otwierając. 

Zaglądam do szuflady, a tam kartki świąteczne i listy sprzed lat. Kiedyś je trzymałam, może przez sentyment, może trochę z żalu za tym, co było. Dzisiaj to tylko zapisane kartki papieru. Także lądują w koszu.

I tak, jak potrafimy (a może nie?) pozbyć się niepotrzebnych, zalegających 
w domu rzeczy, tak często nie umiemy rezygnować z ludzi. A przecież nie dla każdego warto mieć w życiu czas. Bo są znajomości dobre tylko wtedy, gdy ma się lat 20. Są takie, które trwają 2 miesiące. Niewiele z nich przetrwa lata. A tylko kilka - całe życie. 
Bo ciężko przed sobą przyznać, że ten związek dawno się zakończył. 
Że to już wcale nie jest twój przyjaciel, mimo, że jeszcze do ciebie dzwoni. 
A po spotkaniu z pewną koleżanką czujesz, że wracasz do domu całkiem bez energii.

Niektóre drzwi trzeba zamknąć, bo już nigdzie nie prowadzą.



I throw the clothes out of my wardrobe and objectively evaluate whether I'll wear it all. I leave a little more than a half.

I cancel the subscription of newsletters in my mailing boxes, cause I really don't read about changes in tax matters or do not use the offers of group purchasing. There will be fewer messages which I used to throw in the trash, even without opening them.

I look in the drawer and see some Christmas cards and letters from years ago. I used to keep'em, perhaps by sentiment, maybe a little bit of regret for what it was like in the past. Today, it's just some paper. They also end up in the trash.

And so, as we are so able to (or maybe not?) get rid of the unnecessary lingering home things, so often we cannot resign from people. And it's not that we should have time for everyone in our life. Because there're some acquaintances only good when we're 20, there're some that last two months. Few of them survive the summer. A few - life.

Because it's hard to admit that this very relationship has long been dead. That it is not your best friend anymore, although he still calls you. And after meeting this friend you feel that you come home completely powerless.

You need to close some doors, cause they no longer lead somewhere.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...