środa, 1 stycznia 2014

Bonne année!

Samochodem zapakowanym jak cygański tabor wreszcie dotarliśmy do Warszawy. Całe Święta spędziłam w rodzinnym mieście, nawet Sylwester - dość niespodziewanie - tym razem celebrowałam z kuzynami, ich żonami, znajomymi i gromadą dzieci na polskim "Biegunie Zimna".

Święta okazały się wspaniałe - rodzinne, z licznymi imprezami i toastami w gronie znajomych, tych bliższych i dalszych, często spotkanych po latach. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że były niesamowicie krótkie. I czy to tylko ja nie zdążyłam w tym czasie wypocząć?... No cóż, wszystko, nawet najlepsze, ma swój kres. A już jutro rano czas powitać rzeczywistość. Niestety nie jestem w gronie szczęśliwców, którzy do pracy wrócą dopiero 7 stycznia. Ale - w myśl powiedzenia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - może to i dobrze, bo trwanie w takim powolnym świątecznym letargu, z dala od warszawskiego zgiełku, całkowicie pozbawiłoby mnie zapału do pracy ... ;)

W tym pierwszym dniu nowego roku, mimo że staram się tego bardzo uniknąć, w myślach dokonuję podsumowań. Jaki był dla mnie rok 2013? Ciężki w pierwszej połowie i prawdziwie magiczny w drugiej. W sylwestrową noc życzyłam bliskim przede wszystkim miłości. Ale wszystkim (także sobie) życzę, by w 2014 nie bać się robić rzeczy, o których naprawdę marzymy, ale brakuje nam odwagi. Idzie nowe! Szczęśliwego Nowego Roku! 
 

In a car, packed as Gypsy fleet, we finally arrived to Warsaw. I spent the whole Christmas in my hometown and this time - quite unexpectedly - I celebrated New Year's Eve with my cousins​​, their wives, friends, and a bunch of kids  - also on the Polish "Cold Pole".

Christmas turned out to be great - spend in a family circle and with numerous events and toasts among friends, those closer and further ones, often met after years. But I can't get rid off the feeling that it was incredibly short. And is it just me that haven't had enough time to rest?... Well, everything, even the best things, has its limits. And on tomorrow morning it's time to welcome reality. Unfortunately, I am not among the lucky ones who return to work on 7th January. But - according to the saying that every cloud has a silver lining - maybe it's not that bad because standing in such a slow holiday season lethargy, away from the hustle and bustle of Warsaw, would completely deprive me of enthusiasm for work ... ;)


On this first day of New Year, even though I try to avoid this very much, I am doing summaries in my head. What was 2013 like for me? Heavy in the first half and truly magical in the latter one. On New Year's Eve love was the thing I mainly wished to my dear ones. But what I am wishing all (myself too) in 2014 is not to be afraid to do things we're really dreaming of but we lack courage. New things're coming! Happy New Year!

3 komentarze:

Edyta pisze...

Z Nowym Roczkiem!

Edita
www.pret-a-reporter.co.uk

Unknown pisze...

Very inspirational photos! xx

reallyliteral.blogspot.com

Eunicia Balaj pisze...

Love the photos! So amazing

ysl giveaway on my blog

xx
mybrunetteworld.com

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...